Reportaż video ze 133 prezentacji Verba Sacra.
W głębokiej ciszy słuchano w niedzielę 18 listopada br. w Bazylice Archikatedralnej w Poznaniu listów z więzienia błogosławionych młodzieńców, wychowanków poznańskiego oratorium salezjańskiego, znanych jako Piątka z Wronieckiej. W 1942 roku zostali zgilotynowani w Dreźnie za działalność niepodległościową podczas okupacji niemieckiej. Wzruszajacą interpretację wybitnej aktorki Katarzyny Łaniewskiej nagrodzono owacją na stojąco. Wśród uczestników byli koledzy młodzieńców i siostrzenica jednego z nich. Piękną oprawę muzyczną przygotował kwartet Aulos. Komentarz wygłosił ks. Jarosław Wąsowicz SDB, autor ksiązki o Piątce.
Komentarz
Piątką do nieba
Wiek XX, jak zauważył w Liście Apostolskim „Tertio millennio adveniente” Jan Paweł II, stał się na nowo wiekiem męczenników. W czasie swojego pontyfikatu dał wielokrotnie przykład pamięci o tych, którzy oddali życie za wierność Chrystusowi. 13 czerwca 1999 r. w Warszawie ogłosił błogosławionymi grupę 108 polskich męczenników II wojny światowej. W tym gronie znaleźli się wychowankowie salezjańskiego oratorium w Poznaniu przy ul. Wronieckiej: bł. Czesław Jóźwiak, bł. Jarogniew Wojciechowski, bł. Edward Kaźmierski, bł. Franciszek Kęsy, bł. Edward Klinik. Są oni popularnie nazywani „Poznańską Piątką”.
Oratorium na Wronieckiej
Początki pracy salezjanów w Poznaniu wiążą się z próbą zorganizowania domu wychowawczego w podmiejskim Antoniewie. Niestety starania te ostatecznie nie powiodły się. Wówczas kard. Edmund Dalbor przekazał salezjanom niewielki klasztor z gotyckim kościołem podominikańskim św. Katarzyny. Już po roku pracy dzięki wysiłkowi nowych gospodarzy i ofiarności poznańskiego społeczeństwa prymas Polski kard. August Hlond poświęcił świątynię p.w. Maryi Wspomożycielki Wiernych. W okresie międzywojennym przy domu salezjańskim przy ul. Wronieckiej funkcjonowało prężne oratorium młodzieżowe. Wystawiano w nim sztuki teatralne (m.in. tradycyjne salezjańskie Jasełka i Pasję), funkcjonowały liczne kółka zainteresowań, towarzystwa i grupy formacyjne, tętniło życie muzyczne i sportowe. Wszystko po to, aby w duchu ks. Bosko „wychować młodych na dobrych chrześcijan i prawych obywateli”. To właśnie w oratorium na ul. Wronieckiej wśród gwaru, śpiewów, zabaw i modlitwy ugruntowała się wiara naszych bohaterów.
Działalność w Narodowej Organizacji Bojowej
Bezpośrednio po wybuchu II wojny światowej i zajęciu Poznania przez Niemców, chłopcy z poznańskiego oratorium zaangażowali się w działalność konspiracyjną. Pod koniec 1939 r. przywódcy Narodowej Organizacji Bojowej (NOB) zaczęli organizować w stolicy Wielkopolski konspirację harcerską związaną z nurtem narodowym. Tym zadaniem na terenie Obwodu Śródmieście zajął się phm. Lech Masłowski „Jerzy”. On też zaprzysiągł do organizacji Czesława Jóźwiaka, który przyjął pseudonim „Piotr”, „Orwid”.
Czesław z ramienia NOB-u organizował Harcerstwo Polskie. Po złożeniu przysięgi został mianowany kierownikiem sekcji organizacyjnej, której zadaniem było rozpoznanie wywiadowcze obiektów Wehrmachtu w dzielnicy Śródmieście. Jóźwiak zajmował się także kolportażem gazetki „Polska Narodowa”. Pod koniec 1939 r. włączył do działalności konspiracyjnej swoich przyjaciół z Oratorium Salezjańskiego. W NOB-ie przyjęli oni następujące pseudonimy: Franciszek Kęsy „Sęp”, Jarogniew Wojciechowski „Ryszard”, Edward Kaźmierski „Orkan”, Edward Klinik „Żak”. Historyk z Instytutu Pamięci Narodowej Rafał Sierchuła wiąże salezjańskich wychowanków z kilkoma wydarzeniami związanymi z konspiracyjną działalnością narodowców. I tak, „Poznańska Piątka” w dniu 2 stycznia 1940 r. uczestniczyła prawdopodobnie w uroczystej zbiórce zorganizowanej przez Lecha Masłowskiego w pierwszą rocznicę śmierci Romana Dmowskiego. W lutym 1940 grupa „Jerzego” przeprowadziła akcję prowokacyjną przeciwko pięciu osiedleńcom tzw. Niemcom Bałtyckim, polegającą na wrzuceniu do ich mieszkań ulotek antynazistowskich z jednoczesnym powiadomieniem gestapo. We wrześniu 1940 r. Czesław Jóźwiak nawiązał bliżej nieznane kontakty z podziemną organizacją wojskową WOW-WOZZ (Wielkopolska Organizacja Wojskowa - Wojskowa Organizacja Ziem Zachodnich).
Droga męczeństwa
Działalność konspiracyjna salezjańskich oratorianów została przerwana ich aresztowaniem. W dniu 21 września 1940 r. jako pierwszego zatrzymano Edwarda Klinika, pozostałych chłopców aresztowano dwa dni później. Początkowo przetrzymywano ich w poznańskiej siedzibie gestapo tzw. Domu Żołnierza. Tu rozpoczęto przesłuchiwania i tortury. Najbardziej znęcano się nad Czesławem Jóźwiakiem, gdyż podejrzewano go o przewodzenie w grupie. O swoim pierwszym przesłuchaniu dwa dni po aresztowaniu Edward Klinik napisał: Poniedziałek - pierwsze śledztwo - jeden z najstraszniejszych dni w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę. Podczas tortur chłopcy nie przyznali się do działalności w Narodowej Organizacji Bojowej. Wkrótce zostali przewiezieni do osławionego Fortu VII w Poznaniu, który w latach 1939–1944 został zaadoptowany przez hitlerowców na obóz przejściowy i więzienie policyjne. Tak rozpoczęła się ich droga męczeństwa.
Według dokumentów wykorzystanych w procesie beatyfikacyjnym, zaraz po przywiezieniu tu chłopców dokonano ich rewizji, podczas której w kieszeniach odnaleziono różańce. Niemieccy strażnicy wyrzucili je do kosza na śmieci, skąd korzystając z chwili nieuwagi oratorianie szybko je wyciągnęli i zdołali skutecznie schować. Różańce te towarzyszyły im na kolejnych etapach męczeńskiej drogi. Całą grupę po rewizji osadzono w celi numer 58. W trudnych warunkach czekali tu na przesłuchanie. Z więziennych grypsów dowiadujemy się o tym, że siły dodawała im wówczas wspólna modlitwa, śpiewanie pieśni religijnych i patriotycznych. Z tego etapu ich męczeńskiej drogi w archiwaliach zachował się także mały zeszycik zapisany modlitwami i krótkimi przemyśleniami. Czesław Jóźwiak przekonywał swoich oratoryjnych przyjaciół, że „te cierpienia tak samo są owocne dla przyszłości naszej Ojczyzny, jak walka żołnierza na froncie”.
Z Fortu VII przetransportowano chłopców do więzienia na ul. Młyńską w Poznaniu, następnie 16 listopada 1940 r. do Wronek. Tutaj zaraz po przyjeździe ogolono im głowy, zamieniono cywilne ubrania na więzienne i osadzono w więziennych celach. Postawiono im zarzut zdrady stanu. Stali się odtąd więźniami politycznymi.
W kwietniu 1942 r. całą „Piątkę” przetransportowano do więzień w Berlinie, gdzie grupę rozdzielono. Czterech z nich trafiło do więzienia dla Polaków w Berlinie Neukölln, gdzie skazani zajmowali się lepieniem torebek, kręceniem sznurka, sortowaniem cebuli. Natomiast Jarogniew Wojciechowski został umieszczony w Berlinie Spandau. Podczas pobytu w więzieniach w stolicy III Rzeszy salezjańscy oratorianie prowadzili zorganizowane praktyki religijne. Pogłębiali życie duchowe codziennymi modlitwami, śpiewem, lekturą jednego z największych dzieł ascezy chrześcijańskiej autorstwa Tomasza a’ Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”. Można przypuszczać – jak pisze wychowawca oratorianów ks. Leon Musielak – że niejedną myśl z Naśladowania sobie wypisali i nią się karmili.
W berlińskich więzieniach „Poznańska Piątka” spędziła niemal rok czasu. W maju 1942 r. kolejnym etapem ich męczeńskiej drogi stało się Zwickau w Saksonii. Trafili do więzienia o zaostrzonym rygorze. Więźniowie zgromadzeni byli tu w kilkudziesięcioosobowych celach. Zmuszano ich do ciężkiej pracy w mieście (np. zaprzęgano do wozów).
Drezdeński szafot
Ostateczny wyrok w sprawie salezjańskich oratorianów zapadł 31 lipca 1942 r. Wyższy Sąd Krajowy w Poznaniu na sesji wyjazdowej w Zwickau skazał oskarżonych „z powodu przygotowań do zdrady stanu” na karę śmierci. Uznał ich za winnych działalności w Stronnictwie Narodowym, które zmierza do obalenia III Rzeszy i powołania niepodległego Państwa Polskiego. Wyrok odczytano oskarżonym 3 sierpnia 1942 r.
W dniu 18 sierpnia 1942 r. wychowankowie salezjańskiego oratorium zostali przewiezieni z Zwickau do Drezna. Tu byli więzieni w gmachu Sądu Krajowego przy Münchner Platz. Wykonanie wyroku śmierci wyznaczono na 24 sierpnia 1942 r. w godzinach wieczornych. Kapelan więzienia oblat o. Franciszek Bänsch, ze wzruszeniem wspominał po latach, w jak bardzo poważnym i religijnym nastroju przygotowywali się na śmierć salezjańscy wychowankowie. W dniu egzekucji wszyscy wyspowiadali się i w celach śmierci uczestniczyli w ostatniej w swoim życiu komunii. Umocnieni sakramentami świętymi napisali pożegnalne listy do swoich bliskich. Oto krótkie ich fragmenty:
Czesław Jóźwiak: „Przed chwilą wyspowiadałem się i zaraz przyjmę Komunię świętą do swojego serca. Ksiądz będzie mi błogosławił przy egzekucji. Poza tym mamy tę wielką radość, że możemy się wszyscy widzieć”. Edward Kazimierski: „O, dziękujcie Najłaskawszemu Zbawcy, że nie wziął nas nieprzygotowanych z tego świata, lecz po pokucie, zaopatrzonych Ciałem Jezusa w Dzień Maryi Wspomożenia Wiernych. O, dziękujcie Bogu za Jego niepojęte miłosierdzie. Dał mi spokój. Pogodzony z Jego Przenajświętszą Wolą schodzę za chwilę z tego świata.” Franciszek Kęsy: „Och, jaka to radość dla mnie, że już odchodzę z tego świata i to jak powinien umierać każdy. Byłem właśnie przed chwilą u spowiedzi świętej, za chwilę zostanę posilony Najświętszym Sakramentem. Bóg Dobry bierze mnie do siebie”. Edward Klinik: „Moi kochani, dziwna jest wola Jezusa, że zabiera mnie już w tak młodym wieku do siebie, lecz jakże szczęśliwa będzie dla mnie to chwila, w której będę miał opuścić tę ziemię. Jakże mogę się nie cieszyć, że odchodzę do Pana i mojej Matuchny Najświętszej zaopatrzony Ciałem Jezusa”. Jarogniew Wojciechowski: „Kochana, najmilsza Liduś (...)Pomyśl jakie to prawdziwe szczęście! Odchodzę zjednoczony z Jezusem przez Komunię świętą. W tej ostatniej mojej Komunii św. myślę o Tobie i ofiaruję ją za Ciebie i za siebie z tą nadzieją, że cała nasza rodzina bez wyjątku będzie szczęśliwa tam u Góry”.
O godz. 19.45 zamknięto ich wszystkich razem w celi śmierci, skąd po kolei wyprowadzano na zgilotynowanie. Godzinę później skazańcy zaintonowali religijną pieśń, co wywołała furię strażników. O towarzyszenie przy egzekucji poprosili księdza kapelana. Na życzenie chłopców trzymał wysoko w górze oblacki krzyż, chcieli aby to był ostatnia rzecz jaką w życiu widzieli. Na egzekucję szli w milczeniu. Wszyscy zostali pochowani w zbiorowych grobach na nowym cmentarzu katolickim w Dreźnie na Bremerstrasse 20.
Sława męczeństwa „Poznańskiej Piątki”
Po zakończeniu wojny w środowisku przyjaciół i wychowawców „Poznańskiej Piątki” pielęgnowano pamięć o ich bohaterskiej postawie. Jednak prawdziwy kult tych męczenników rozpoczął się wraz z wyniesieniem ich na ołtarze. O oratorianach powstała płyta zespołu New Day, komiks, film dokumentalny, ich historia wpleciona została w Misterium Męki Pańskiej wystawiane na poznańskiej cytadeli, trwają starania o nakręcenie fabularnego filmu opowiadającego o historii ich życia i męczeństwa. Kilka miejsc pamięci im poświęconych odnajdziemy także w Dreźnie. Ich postaci promują w swoich środowiskach zwłaszcza salezjanie, gdyż poznańscy męczennicy mogą stać się także i dzisiaj dla młodych ludzi wzorem wiary i patriotycznego zaangażowania.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB